poniedziałek, 21 kwietnia 2014

było źle jest jeszcze gorzej.... i mało optymistycznie

Ten post miał byc w temacie Paschy, było pieknie, cudownie. Miało byc otym co przezyłam o chrzcie Kiko, ale nie będzie. Nie teraz może jutro. W sobotę nad ranem przyjechał szwagier Maciek, ucieszyłam się. Dzieci także. BYło miło. Nawet pomimo obecności teściowej. Starałam się jak mogłam, delikatnie zwracałam uwagę na wtrącanie się. Pascha była piękna, tesciowa musiała wpieprzyc swoje 3 grosze, uciągnęłam to jakoś. Wrócilismy z Paschy, położyliśmy się spać, wstaliśmy koło 13stej i się zaczęło się powoli zbierać na burzę. Smok zaczął dyktować zrob to zrób tamto bo gości masz, nosz kurwa mać najbliższa rodzina to powinni się czuć jak u siebie w domu i jak im się chce pić to wstać i sobie nalac a nie czekać az ja się zapytam czy łąskawie podać soku? Jeszcze dawałam radę. Aż przyszła godzina 19 i zaczelo sie robic nie przyjemnie. Rozmowa przestała się kleić. Nastąpił wtrącania się ciąg dalszy. Potem poszłam do kuchni bo Mysio chciał pić, nalałam mu soku a on płacz bo on chce zimną wodę z butelki. Więc olałam poszłam do drugiego pokoju i oczywiście teściowa się wmieszała i go zagaduje mówię zostaw go zaraz mu przejdzie bo próbuje wymusić swoją rację. Ale nie pretensje do mnie "to ja się już nie mogę zapytać go o co płacze" no to jej mówię jak się uspokoi to jak najbardziej ale nie jak wyje, ma się sam uspokoić i zrozumieć że nic tak nie osiągnie. I oczywiście od słowa do słowa (bawiła się w tym czasie z Kiko) że ja jej Mysia jak był malutki nie pozwalałam na ręce brać itd (zapomniała dodać że nie pozwalałam bo jebało od niej papierosami na kilometr-wybaczcie uniesienie z mojej strony) i że zobaczymy jak będzie z traktowaniem ich obu (tzn że nie będe ich równo traktować)  i tak się wkurzyłam że powiedziałam że nie to nie i wstałam i wziełam od niej Kiko i powiedziałam że jak tak to jego tez na ręce brac niebedzie i że nie jest odpowiednią osobą do wytykania mi czy traktuję dzieci tak samo ( sama faworyzuje Maćka) No i się zaczęło (nie twierdzę że bez winy jestem, widać od piątku do niedzieli to za długo) ta nagle wyskoczyła żeby Maciek ją odwiózł, pomyślałam sobie jedz w cholerę. A w międzyczasie Smok się na mnie darł słowami: "zamknij się", "pojebana jesteś", "nie normalna jesteś" itd więc mu odpowiedziałam że dziękuje że jest po mojej stronie. To mi obiecał że będzie pił cały tydzień. Zaczął od dzisiaj. Maciek odwiózł teściową. Wrócił, chciałam z nim pogadać że coś się dzieje ze Smokiem niedobrego, że trzeba mu pomóc. Jest ostatnio strasznie nerwowy, krzyczy często, wyzywa mnie. Wpada w złość z byle powodu. i Ogólnie coś jest nie tak. Martwie się o niego. Ja nie potrafię mu pomóc. Poprosiłam Maćka o on... on mnie zlał z góry na dół, jego rodzony brat.Świetnie. Powiedział" co ja wam poradzę, musicie załatwić to między sobą" zaczęłam mu tłumaczyć że to nie chodzi o nasze małżeństwo bo to jest między nami i nikomu nic do tego że tu o Smoka chodzi. Że trzeba mu jakoś pomóc, że myślał o wyjeździe za granice to się dowiedziałam że to nie jest dobry pomysł -jak bym sama o tym nie wiedziała zwłaszcza przy chorobie Mysia. I to by było na tyle. Wymiana zdan z mojej strony kilku z jego jakiś dwóch. Pomyślałam sobie tylko żebyście wszyscy Ci którzy poproszeni o pomoc w tej kwestii nas olali nie żałowali później jak Smokowi coś się stanie i będe mogli co najwyżej zapalić mu świeczkę na grobie. Prosiłam o pomoc bo się boje o niego, martwie się, chcę mu pomóc. Nie wiem co się z nim dzieje i alkohol jest problemem. Smok siedzi na polu i pije z moim kuzynem, szwagier śpi. rano trzeba go odwieźć, mój brat go odwiezie. Może i mój brat wiecznie wisi mi kasę ale jak na razie przeważnie mogę na niego liczyć. A cóż nie wiem jak Smokowi pomóc co ja w ógóle mam zrobić? Siedzę i ryczę, juz 4 godzinę. Chciałam z kimś pogadać ale wszyscy już spali około 23, napisałam smsy się odezwą jak dadzą radę. Póki co płacz minimalnś ulgę przyniósł a o to chodziło.

5 komentarzy:

Monika pisze...

No cóż, przykro, że tak jakoś kiepsko święta u ciebie wychodzą. Zdarza się tak często, gdy rodzina przyjeżdża, bo nie wszyscy są zgrani i niektórym się zdaje, że mogą wtrącić swoje 5 centów. Głowa do góry, może czas coś rozwiąże.

mała czarna pisze...

Przykro mi Kochana :(
Przytulam Cię bardzo mocno, i mam nadzieję że wszystko się wyjaśni i poukłada.
U nas też było nieciekawie, ale nie aż tak drastycznie :(
Kochana, nie mogę pomóc na odległośc choc bardzo bym chciała, ale mogę wysłuchac, doradzic jeśli tylko będę umiała. Czasem lepiej jest wygadac się komuś obcemu niż dusic wszystko w sobie.
Jeśli będziesz chciała pogadac wal!.
ściskam! :*

Rivulet pisze...

O kurcze :(( wybacz spałam już, a w poniedziałek był ślub Ren i od rana do drugiej w nocy byliśmy na pełnych obrotach... Ale udało mi się być świadkiem :) Zdzwonimy się jutro ok? Mam nadzieję, że już jest lepiej :*
A Twoją teściową chętnie osobiście kopnęłabym w dupę...

Abby pisze...

Ogromnie mi przykro. Moze kiedy maz sie uspokoi, kiedy bedziecie sami, moze wtedy uda Wams ie jakos porozmawiac sam na sam. Nie pozwol na takie traktowanie, nie wiem czy to pierwszy raz tak, ale moze maz nie zdaje sobie sprawy jak juz narozrabial i jak skrzywdzil Ciebie. Moze trapia go problemy o ktorych nie wiesz, w sumie zadne to tlumaczenie na jego poczynki, ale trzymam kciuki aby udalo sie Wam wyklarowac sytuacje.

Moniqa pisze...

Ja mam taką strategię na Tomka.. kiedy podnosi na mnie głos odkrzykuję mu "nie krzycz!", a potem się nie odzywam. Kiedyś reagowałam krzykiem i to tylko nakręcało całą sytuację. Choć problem alkoholowy jest strasznie niszczący.

Prześlij komentarz