niedziela, 16 lutego 2014

stało się...

dokładnie to czego się obawiałam, wrócił nie w takim stanie w jakim bym sobie życzyła. Swietny prezent walentynkowy ( nie żeby mi zależało na jakimś bo tego "święta" nie obchodzę ).
Zrypałam go z góry na dół, powiedziałam że mam w dupie jego przeprosiny i że mamusia na pewno się cieszy i za pewne czeka z otwartymi ramionami. Dzwoniłam do niej, potrzebowałam żeby przyjechała i na chwile została z dziećmi bo dziś byl ostatni dzień ważności skierowania na badanie krwi i chciałam to załatwić. Ale telefonu nie odebrała bo po co? Bez łaski poradziłam sobie. Mysio stał koło mnie i zabawiał Kiko który siedział mi na kolanach a pani pobierała krew. Dało sie bez niczyjej pomocy. Pewnie że mam znajomych którzy wiem że mi pomogą ale do cholery od czego Ona jest? Przecież nie pracuje, siedzi w domu. A potem twierdzi że ja jej zabraniam kontaktu z dziećmi. Owszem wole ja miec na dystans ale drzwi przed nosem nie zamykam.


Przykro mi że Smok znowu dał d..y :( ponoć miłość zwycięży wszystko. Trzeba się wziąć w garść. Naszczęście nie zdarza się to często ( co 3 miesiące średnio) ale jednak sie zdarza. Miała nas jutro mamunia odwiedzić ale cóż chyba nie przyjedzie. straaaaaaasznieeeeeee mi przyyyyykroooo i nie wiem jak sobie z tym poradze ;)

DOBREJ NIEDZIELI WAM ŻYCZĘ! w końcu jest to dzień uświęcenia i odpoczynku i pierwszy dzień kolejnego tygodnia

2 komentarze:

mała czarna pisze...

Ach ci faceci...czasami na ich zachowanie ręce opadają do samej ziemi:|
Ale z drugiej strony życie bez nich byłoby takie nudne:)
Teściowa zachowała się po świńsku!!!!!!!!!!!!!!!!

Moniqa pisze...

Moja teściowa też często nie odbiera telefonu, ale zdążyłam przywyknąć.

Prześlij komentarz